W minioną sobotę, 20 lutego, w Miejskim Domu Kultury w Barcinie odbył się pierwszy po wielotygodniowej przerwie spowodowanej epidemią koronawirusa, koncert. Na naszej scenie pojawił się kultowy zespół z nurtu poezji śpiewanej i piosenki turystycznej – Stare Dobre Małżeństwo. Podczas koncertu publiczność miała okazję przenieść się do krainy łagodnych dźwięków i mądrych tekstów, niejednokrotnie śpiewając razem z wokalistą – Krzysztofem Myszkowskim najbardziej znane utwory SDM-u, takie jak „Bieszczadzkie anioły” czy „Blues o czwartej nad ranem”.
To, że są klasykami gatunku nie podlega żadnemu sporowi, szybko należałoby dodać, że są klasykami samych siebie, w ciągłym artystycznym ruchu, od lat prawdziwi, autentyczni, ascetyczni, ale też uniwersalni, co może oznaczać tylko jedno…artyzm totalny. Nie bez znaczenia jest ich własny styl i piętno jakie odcisnęli w sercach i umysłach słuchaczy.
Nastrojowej muzyce przypisują teksty, które dalece odbiegają od codziennego jazgotu. I w tym właśnie tkwi piękno i siła ich twórczości. Ale jest jeszcze coś co powoduje, że cieszą się niesłabnącym uznaniem i poklaskiem wiernego audytorium. I mimo, że trudno to jednoznacznie zdefiniować , określić, to odnoszę nieodparte wrażenie, że to pewna tajemnica oscylująca wokół magii, która z kolei niesie za sobą coś, a co często nazywamy dobrymi emocjami, beztroską. To wszystko powoduje, że artyzm zespołu, podniesiony do rangi kunsztu idzie dalej, niż tylko literacko – muzyczny przekaz i staje się filozofią życia, o czym świadczy liczna rodzina wiernych fanów. Mało w dzisiejszym świecie artystów, którzy nie podążają za powszechnie obowiązującymi modami i trendami, a osadzone są w ciszy i spokoju, w muzyce, która kołysze i głaszcze, przynosi wytchnienie. Jeśli dodamy do tego poezję, która aby być sobą musi prowadzić dialog z prawdą, to wtedy wyłoni się niemalże cały obraz naszych dzisiejszych gości. Nie da się ich zastąpić, naśladować, czy nawet imitować.
AJ